środa, 27 lutego 2019

Akrylove.art




      To, że nie publikuję już tutaj, nie znaczy, że przestałam podróżować 
W kalendarium uzupełniam listę odwiedzonych państw, ale najprawdopodobniej nie będę już opisywać swoich podróży.

Wenę przelewam teraz na płótno i w związku z tym zapraszam Was do polubienia mojej drugiej strony 🖌




Odwiedź facebooka - kliknij ⇨ tutaj 
Wejdź na Instagram - kliknij  tutaj ⇦

sobota, 24 marca 2018

"Na waleta bez bileta"


      Konrad Malinowski to kolejny bloger, który postanowił przelać swoje przygody na papier. Jego strony nie znałam, ale czytałam posty na facebook-u i wiedziałam czego mogę się mniej więcej spodziewać. Zdawałam sobie sprawę, że muszę się przygotować na suche żarty i że tak to ujmę "specyficzny" język. W jednej kwestii zostałam jednak zaskoczona.


czwartek, 15 lutego 2018

Teneryfa 6: Największy park wodny w Europie


       Dni na plaży mijały nam na słodkim lenistwie. Kiedy mieliśmy ochotę, kąpaliśmy się w oceanie albo leżeliśmy na słońcu, a jak robiliśmy się głodni, to ruszaliśmy na wycieczkę do pobliskich miasteczek w poszukiwaniu sklepów, pizzerii i chińskich knajp. Wieczorami podziwialiśmy spektakularne zachody słońca i spędzaliśmy czas przy ogniskowym kręgu. Za to ostatni dzień postanowiliśmy poświęcić na wizytę w Siam Parku.

niedziela, 11 lutego 2018

Teneryfa: 5. Życie na hippisowskiej plaży


      W mroku widzieliśmy wiele namiotów i sylwetki osób siedzących wokół ogniska. Postanowiliśmy, że najpierw rozłożymy swój mały domek, by spokojnie dołączyć do wesołego towarzystwa. Zauważyliśmy, że w pobliżu kilku biwaków znajdzie się miejsce także na nasz.

środa, 31 stycznia 2018

Teneryfa: 4. Spanie pośród lawy


      Szliśmy w zapadającej ciemności wśród magmowych skał. Chociaż zdawałam sobie sprawę, że możemy zostać zalani przez przypływ, to i tak kierowaliśmy się w stronę malutkiej plaży. Miałam jednak cały czas nadzieję, że gdzieś przy ścieżce zobaczymy dostatecznie dużo płaskiego terenu, żeby rozbić namiot.

środa, 24 stycznia 2018

Teneryfa: 3. Santa Cruz de Tenerife



     
      Następnego ranka zjedliśmy śniadanie na dachu hostelu. W malutkiej kuchni przygotowaliśmy jajecznicę z cebulą i wątpliwej jakości salami. W połączeniu z bagietkami i sokiem z mango był to prawdziwie królewski posiłek. Najedzeni ruszyliśmy w stronę dworca autobusowego, żeby pojechać z niego do Santa Cruz.

środa, 17 stycznia 2018

Teneryfa: 2. Laguna w górach


      Usiedliśmy na wielkich kamieniach nad brzegiem i urządziliśmy sobie ucztę. W menu pojawił się długo dojrzewający ser, bagietki, wino i ciastka. Temu wszystkiemu smaku dodawało wolno zachodzące za naszymi plecami słońce.


środa, 10 stycznia 2018

Teneryfa: 1. Nocleg na plaży


       Bilety kupiłam już w październiku. Nie najtaniej jak mogłabym, ale też wcale nie najdrożej. Plan był taki, żeby zrobić sobie wakacje w grudniu, a z własnego doświadczenia wiedziałam, że na Kanarach możemy w tym czasie spokojnie rozbić namiot i nie zamarzniemy.


niedziela, 31 grudnia 2017

Kalendarium


       Początek roku to zazwyczaj czas na podsumowanie minionych 365 dni. Na wielu blogach pojawiają się posty z przemyśleniami dotyczącymi osiągniętych celów i planów na kolejny rok. U mnie będzie trochę inaczej.


czwartek, 28 grudnia 2017

"Autostopem przez życie"



    W swoim życiu nie przeczytałam specjalnie imponującej liczby książek podróżniczych. Powiedziałabym nawet, że dopiero od niedawna nadrabiam swoje braki w tym zakresie. Jednak jak do tej pory „Autostopem przez życie” jest moim numerem jeden.

środa, 20 grudnia 2017

Bieszczady: 5. Powrót z sielanki


       Ostatni poranek w Bieszczadach powitał nas lekką mgłą, ale na pierwszy rzut oka widać było, że dzień będzie ładny. Spakowaliśmy się i zwróciliśmy się w kierunku przystanku autobusowego po drodze zahaczając jeszcze o sklep. Po niecałych dziesięciu minutach łapania stopa, zatrzymali się dla nas dwaj panowie w terenowym samochodzie.


sobota, 16 grudnia 2017

Bieszczady: 4. Połonina Wetlińska w chmurach


      Aura o poranku nie różniła się znacznie od poprzedniego dnia. Było może trochę bardziej pochmurnie, ale mieliśmy nadzieję, że pogoda będzie z godziny na godzinę coraz lepsza. Niestety stało się wręcz odwrotnie – z każdym przebytym kilometrem niebo stawało się jeszcze bardziej nieprzeniknione i smutne. Deszcz był już tylko kwestią czasu.



środa, 29 listopada 2017

Bieszczady: 3. Wejście na Smerek


     W dużym budynku przypominającym szkołę mieliśmy do dyspozycji w pełni wyposażoną kuchnię, jednak zdecydowaliśmy się zostawić swoje plecaki na piętrowych łóżkach w dziesięcioosobowym pokoju i obiadu poszukać gdzie indziej. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy, do ośrodka PTTK, w którym nocleg mógłby być ryzykowny, ale jedzenie wyglądało apetycznie.


środa, 15 listopada 2017

Bieszczady: 2. Zwiedzanie Komańczy


    Miejsce, w którym się zatrzymaliśmy nie przypominało schronisk PTTK do jakich przywykłam. Nie było piętrowych łóżek, ani wspólnej łazienki na korytarzu. Była za to bardzo klimatyczna, pięknie wyłożona drewnem wspólna przestrzeń, w której można było zjeść i się napić.

środa, 8 listopada 2017

Bieszczady: 1. Przyspieszony kurs krótkofalarstwa



     Już od dawna marzyłam o tym, żeby ponownie stanąć na wylotówce z wyciągniętym kciukiem, a od ponad roku snuliśmy z Krzyśkiem plany o wypadzie w Bieszczady. Nadal nie mogę pojąć, jak wprowadzanie naszych założeń w życie mogło nam zająć aż tyle czasu, ale najważniejsze, że w końcu się udało. Zdołaliśmy wygospodarować cztery wolne dni i ruszyliśmy w drogę w najpiękniejszym okresie polskiej złotej jesieni.

czwartek, 2 listopada 2017

Najciekawsze noclegi cz.II

   
     
     Niecodziennych noclegów było całkiem sporo podczas moich autostopowych wojaży. Wiem, że dla niektórych spanie na ławce to chleb powszedni, ale nie każdy miał tak niesamowity widok po przebudzeniu, jak ja nad jeziorem w Lucernie. Łazienki też bywają schronieniem autostopowiczów, ale do tej jednej nocy w parkingowej toalecie mam wyjątkowy sentyment. Za to numer jeden na liście to lokacja iście niecodzienna, którą ciężko mi będzie kiedykolwiek przebić.

środa, 25 października 2017

Najciekawsze noclegi cz.I



            W czasie podróży autostopowych noc może zastać podróżnika właściwie wszędzie. Jeśli ma się więcej szczęścia niż rozumu, tak jak ja, to można trafić na takie interesujące miejsca jak jaskinia na plaży, pole kukurydzy, opuszczony dom, albo jakiś dach. Czasem bywa tak, że człowiek nie do końca świadomie decyduje się spać w miejscu, z którego mogliby go później wynieść nogami do przodu, ale jeśli sytuacja kończy się dobrze, wtedy jest przynajmniej o czym opowiadać.


środa, 18 października 2017

Holandia i Chorwacja: 13. Powrót do domu


      Dalsza podróż nieco się skomplikowała bo po dostaniu się do Wiednia mieliśmy kryzys i niepotrzebnie wjechaliśmy do samego centrum miasta. Na domiar złego była niedziela, dlatego jeździło mniej samochodów niż w tygodniu. Nie wiedzieliśmy przy której wylotówce stanąć, więc krążyliśmy od jednej do drugiej, staliśmy w różnych miejscach dość długi czas, aż zrobiło się naprawdę późno.

środa, 11 października 2017

Holandia i Chorwacja: 12. Ostatnia noc na wyspie Brač


      Sceneria podwodna okazała się być dużo ciekawsza niż w poprzedniej miejscowości. Widziałam jeżowce przyklejone do skałek, wielką rozgwiazdę, malutkie kraby, ławice rybek, z którymi pływałam - fantastycznie kolorowy świat. Radości nie było końca. Po intensywnym opalaniu, przeszłam się jeszcze z Kacprem, zobaczyć, czy dalej też jest tak miło jak na naszej plaży. Szliśmy górą klifu wspinając się i podziwiając widoki. Morze kończyło się jak wszędzie dość szybko i niedaleko widzieliśmy inne wyspy.

czwartek, 5 października 2017

Holandia i Chorwacja: 11. Nocleg w jaskini na niesamowitej plaży


      Kolejna niespodzianka czekała na nas, kiedy poszliśmy szukać noclegu. Widzieliśmy tabliczki pokazujące, gdzie zaczyna się plaża nudystów, zakazy rozpalania ognisk, rozbijania namiotów, ale też zakaz spania na plaży pod gołym niebem, z czym spotkałam się pierwszy raz. Potem idąc plażą, widzieliśmy ludzi śpiących właśnie w taki sposób.. a może nie śpiących? 

środa, 27 września 2017

Holandia i Chorwacja: 10. Najlepsza podróż w życiu


      Po uzupełnieniu zapasów wody, czekała nas kolejna niespodzianka. Znaleźliśmy poletko z pomidorkami koktajlowymi i dużymi, zwykłymi pomidorami. Były niesamowicie słodkie – chyba po raz pierwszy jadłam tak słodkie pomidory. Kacper znalazł je dzień wcześniej i wmawiał nam, że widział mandarynki - z daleka faktycznie wydawały się bardziej pomarańczowe, niż były w rzeczywistości. Po tak owocnych łowach, wróciliśmy na plażę i zaczęliśmy się zbierać w dalszą drogę.

środa, 20 września 2017

Holandia i Chorwacja: 9. Ognisko na plaży i nagły zwrot akcji

       Kiedy już znudziło nam się leżenie na rajskiej plaży i.. trochę zgłodnieliśmy, po południu zaczęliśmy się zbierać na miasto, żeby zobaczyć wreszcie, co tam jest ciekawego. Z rzeczy nas interesujących, okazały się być dwa sklepy, prysznic, mini centrum nurkowe dla Kacpra i pizzeria. Dominika znalazła kilka restauracji, kiedy chodziła wąskimi uliczkami szukając Internetu i ładowania dla laptopa.

środa, 13 września 2017

Holandia i Chorwacja: 8. Odkrywanie podwodnego świata


       Widok plaży za dnia nie rozczarował nas. Było cudnie, istny raj na ziemi.. mam ten obraz ciągle w pamięci. Przed nami była plaża rozciągająca się na prawo, z dość dużymi kamieniami, gdzieniegdzie z głazami wchodzącymi bardziej w morze, za nią krzaczki. Po lewej, tuż przy morzu stała latarenka morska – piszę latarenka, bo nie miała więcej niż 7 m – z nią łączył się murek prowadzący w stronę drogi do miasta.

środa, 6 września 2017

Holandia i Chorwacja: 7. Podróż na wyspę Brač


       Zgodnie z naszym planem, pojechaliśmy na miejsce wcześniejszego noclegu, żeby zabrać swoje rzeczy, potem wpakować się do autobusu, a następnie na prom. Prawie wszyscy, którzy mieli wsiąść, już wsiedli, a że nie mieliśmy biletów, spytaliśmy kontrolerów, czy możemy je nabyć na promie.. na bardzo dobre nam to wyszło, bo panowie wzięli kasę w łapę, i to wcale nie dużo, bo po około 15 kun, zamiast 32, jakie zapłacilibyśmy w okienku. Nawet się specjalnie nie kazali prosić, widać często praktykują tego rodzaju przekręty.. ah te Bałkany.

środa, 30 sierpnia 2017

Holandia i Chorwacja: 6. Zwiedzanie Splitu


      Była 1:00 w nocy, kiedy musieliśmy zdecydować – iść po autostradzie do zjazdu, potem w kierunku centrum, albo na skróty, (jak nam się wydawało) przez ogrodzenie i w stronę morza. Wybraliśmy opcję drugą, w perspektywie mając możliwość noclegu po drodze, a potem dojechania komunikacją miejską. Jednak wyjście nr 1 postawiło na swoim, bo kiedy szliśmy wzdłuż ogrodzenia szukając dogodnego miejsca, by przejść na jego drugą stronę, doszliśmy do zjazdu.

środa, 23 sierpnia 2017

Holandia i Chorwacja: 5. Droga do Chorwacji


      Do Chorwacji pojechałam z Dominiką i Kacprem z tęsknoty za słońcem, dobrą pogodą i ciepłym morzem. Dostaliśmy, czego chcieliśmy. Było cudownie i pięknie. Nie wiem, czy te słowa nie są przypadkiem synonimami, ale tak właśnie tam było. I jeszcze gorąco. Przyjazd zajął nam 3,5 dnia, a nie jak się spodziewaliśmy – 2, ale i tak było spoko. Przynajmniej ja się tego spodziewałam. W trójkę zawsze jest ciut ciężej, a poza tym, Kacper mówiąc szczerze, się opierdzielał.

środa, 16 sierpnia 2017

Holandia i Chorwacja: 4. Spanie w opuszczonym domku na plaży


      Następne dni były coraz gorsze. Morale w grupie upadały i wszyscy oprócz Marcina zaczęli się poddawać. Nie pamiętam już dat, ale jednej nocy, gdy spaliśmy na plaży, nadeszła burza, a namiot zaczął przeciekać. To był krytyczny moment. Wtedy czuliśmy, że jest bardzo, bardzo źle, ale z perspektywy czasu, wydaje mi się, że to była jedna z najlepszych przygód.

środa, 9 sierpnia 2017

Holandia i Chorwacja: 3. Poszukiwania pracy w Noordwijk



        Następnego dnia (10 lipca) jak zawsze nie udało nam się wstać o tej godzinie, o której zamierzaliśmy, a poza tym była niedziela.. Około 14:00 się spakowaliśmy, a wydostaliśmy się z Amsterdamu około 17:00. W Noordwijk byliśmy o 22, akurat, jak zachodziło Słońce. Marek i Marcin znowu się rozdzielili i postanowili pojechać autobusem. Dotarli później od nas, ale za to złapali rower na stopa. 

środa, 2 sierpnia 2017

Holandia i Chorwacja: 2. Spacer po Amsterdamie


28. lipca 2011

      Piszę ze swojego łóżka. 20 dni minęło, jak miesiąc.. Niewielka niby różnica, ale czuję, że to był czas wykorzystany do granic pozytywnie. Ponad tydzień w Noordwijk to zbyt dużo, ale czekaliśmy, aż Marcin podda się z szukaniem pracy. My (przynajmniej ja i Kacper) poddaliśmy się od razu, ale Marcin i Marek byli zdeterminowani i szukali. Dominikę w sumie łatwo było namówić na którąkolwiek opcję. Odechciało jej się pracować, jak się nasłuchała o gorącej Chorwacji. To był pomysł Kacpra.

środa, 26 lipca 2017

Holandia i Chorwacja: 1. Napisane na plaży


10. lipca 2011 r.

      Holandia, dzień 5. Właśnie leżę na plaży i patrzę w gwiazdy. Przed chwilą pływałam w morzu. Jest zimne, północne, ale jestem szczęśliwa. Po prostu, po ludzku szczęśliwa. Wiele się na to szczęście składa. Nie wiem co najbardziej.