środa, 12 kwietnia 2017

Europa Zachodnia: 8. Avignon


Dziewczyna kierująca pojazdem jechała w dłuższą podróż i oznajmiła, że podwiezie nas do Avignon. Po drodze opowiadała o festiwalu teatralnym, z którego słynie miasto, a zapytana o winobranie, dała nam do siebie namiary mówiąc, że gdybyśmy czegoś szukali we wrześniu, to możemy się do niej odezwać, bo jej znajomy też pracuje w ten sposób. Po tej bardzo miłej podwózce, już o siedemnastej wysiadaliśmy pod zabytkowymi murami.

środa, 5 kwietnia 2017

Europa Zachodnia: 7. Arles


          Spędziliśmy noc gdzieś na trasie w tak nieistotnym miejscu, że je zapomniałam. Prawdopodobnie były to jak zawsze, jakieś krzaki przy drodze lub parking. Ważniejsze jest to, że następnego dnia rano udało nam się wjechać do Arles.

środa, 29 marca 2017

Europa Zachodnia: 6. Cap d'Agde


          Ostatnią noc w Tuluzie spędziliśmy wśród drzewek na pewnym miłym osiedlu przy wylotówce. Zdecydowaliśmy, że już czas ruszyć się w kierunku Włoch, a Andorę zostawimy sobie na inną podróż. Rano łapanie stopa nie szło gładko, ale w końcu się udało. Wsiedliśmy do samochodu Francuza, który nie bardzo mówił po angielsku, ale mimo to, udało nam się dogadać w całkiem wielu kwestiach.

środa, 22 marca 2017

Tydzień na Cyprze za 658 zł


       Wczoraj miałam urodziny i z tej okazji zrobiłam sobie prezent. Już tak dawno nigdzie nie wyjeżdżałam, że moje myśli od dłuższego czasu kręciły się wokół tej kwestii. Wręcz idealnie zbiegła się z tymi moimi rozważaniami promocja Wizz Tours, którą niniejszym wam opiszę.


środa, 15 marca 2017

Europa Zachodnia: 5. Tuluza


Byliśmy tak blisko Andory, że pomyślałam, że uda mi się odwiedzić ten nowy dla mnie kraj, jednak zanim postanowiliśmy, w którą stronę się skierujemy, najpierw zdecydowaliśmy zwiedzić Tuluzę oddaloną o zaledwie 20 km. Nasza cudowna gospodyni wręczyła mi na odchodne kawałek pysznego pasztetu z kaczki i kilka ciastek, a po wymianie adresów i zaproszeniu Francuzów do Polski, jej mąż zawiózł nas na wylotówkę.

środa, 8 marca 2017

Europa Zachodnia: 4. Montauban


          Śmiem twierdzić, że autostop we Francji jest łatwiejszy niż w Polsce. Nawet kiedy jeździłam po tym kraju w trójkę, pięć lat temu, to znajdywaliśmy transport bardzo szybko. Jedynie przy wyjeżdżaniu z Paryża mieliśmy spory problem i czekaliśmy tam ponad trzy godziny. Tym razem z Krzysiem szło jak po maśle i na wylotówce z Colmar też nie musieliśmy długo stać w deszczu i machać kciukiem.


środa, 1 marca 2017

Europa Zachodnia: 3. Colmar


          Słońce już zachodziło, kiedy dotarliśmy na wylotówkę i wystawiliśmy kciuki. Miejsce nie było idealne, ale pomimo bliskiego sąsiedztwa policji, nikt nie zwrócił nam uwagi, a już po kilkunastu minutach zatrzymał się pierwszy samochód. Niestety nie jechał w naszym kierunku, więc czekaliśmy dalej.

środa, 22 lutego 2017

Europa Zachodnia: 2. Strasburg


          Miejsce, w którym wysadził nas kierowca, przypominało mi to, w którym pięć lat wcześniej łapałam stopa na pierwszy w życiu Woodstock. Całkiem prawdopodobne, że był to właśnie ten zjazd z autostrady. Ważniejsze jest jednak to, że teraz w tym miejscu zatrzymali się dwaj mężczyźni jadący vanem, a Krzysiek postanowił do nich zagadać.

środa, 15 lutego 2017

Europa Zachodnia: 1. Początek



      Po powrocie z Ukrainy w domach spędziliśmy zaledwie kilka dni. Kiedy załatwiliśmy swoje sprawy i przepraliśmy rzeczy, byliśmy gotowi, żeby znów ruszyć w trasę. Już od początku wakacji mieliśmy duży dylemat dotyczący tego, gdzie się wybrać w dłuższą podróż. Z założenia miał to być miesiąc, a głównymi kierunkami, które rozważaliśmy były Turcja lub Maroko. Pewien zamach stanu skutecznie przekonał nas do skreślenia pierwszej pozycji z listy, a niepochlebna opinia na temat autostopu w Hiszpanii sprawiła, że zrezygnowaliśmy także z drugiego kierunku.

środa, 1 lutego 2017

Mój pierwszy raz: 6. Powrót do domu

      Pociąg był bardzo nowoczesny, ale moim zdaniem za drogi - szkoda, że nie mają ulg studenckich. Przejeżdżaliśmy przez bardzo ładne okolice nad morzem, z okien mogliśmy podziwiać po jednej stronie góry, a po drugiej wybrzeże.

środa, 25 stycznia 2017

Mój pierwszy raz: 5. Noc Sylwestrowa w Barcelonie


     Trudno było rozpoznać, że właśnie zaczęła się ostatnia noc roku 2010, bo niestety ostrzeżenia na temat zabawy w Barcelonie się spełniły. Wydaje mi się, że mówił nam to któryś z kierowców i chyba czytałam też o tym na forum - otóż Hiszpanie nie obchodzą Sylwestra wspólnie i hucznie na ulicy, ale bardziej w domu. Przynajmniej tak było w Barcelonie.

środa, 18 stycznia 2017

Mój pierwszy raz: 4. Zwiedzanie Barcelony


       Z rastafariańskiego mieszkania poszłyśmy dalej. Widziałyśmy łuk triumfalny oraz długi deptak z palmami po obu stronach i papugami przelatującymi nad naszymi głowami. Położyć się  pod palmą, w czasie, kiedy u nas padał śnieg – bezcenne. Jadłam też po raz pierwszy w życiu bataty. W ogóle zrobiłam masę rzeczy pierwszy raz w życiu.

środa, 11 stycznia 2017

Mój pierwszy raz: 3. Pierwszy dzień w Barcelonie


       Ogólnie rzecz biorąc, było coraz lepiej. Oczywiście, co jakiś czas Sławek przypominał nam, że nie jest z nim łatwo funkcjonować i że sam nie funkcjonuje zbyt łatwo. Najpierw pomylił kierunki w metrze, a później ukradli mu plecak z naszym wspólnym piciem, jedzeniem i kluczykiem do skrytki na dworcu, w której przechowywaliśmy plecaki.

środa, 4 stycznia 2017

Mój pierwszy raz: 2. Pierwsza podróż autostopem



     I zaczęło się! Witaj przygodo! Pierwszy samochód złapałam ja. Kierowca powiedział, że słyszał o tej akcji w radiu i jak zobaczył karteczkę „Barcelona”, to się zatrzymał.

wtorek, 27 grudnia 2016

Mój pierwszy raz: 1. Sylwester autostopowy


Zaczęło się od tego, że kiedy miesiąc przed Sylwestrem rozmawiałam z koleżanką o jej planach na pożegnanie 2010 roku, odparła, że jedzie stopem do Barcelony. Brzmiało nieprawdopodobnie, ale po sprawdzeniu informacji w Internecie okazało się, że rzeczywiście znalazło się sporo takich szalonych osób.

sobota, 17 grudnia 2016

Ukraina: 11. Powrót do domu

       Gigantyczna, burzowa chmura zbliżała się do nas w przerażającym tempie, jednak mimo to łapaliśmy dalej. Deszcz rozpadał się na dobre, ale oprócz dyskomfortu spowodowanego mokrymi sandałami, nic mi nie przeszkadzało. W końcu zatrzymał się młody chłopak i podwiózł nas kawałek. Rozmawiało nam się z nim tak dobrze, że na stacji benzynowej, gdzie mieliśmy wysiąść, gawędziliśmy jeszcze jakieś 15 min o podróżowaniu autostopem i innych sprawach.

niedziela, 11 grudnia 2016

Ukraina: 10. Przekroczenie granicy


W końcu zatrzymał się kierowca, który poradził nam, żebyśmy poszli kilkaset metrów dalej, za skrzyżowanie. Tak też zrobiliśmy. Po drodze weszliśmy jeszcze do piekarni po chaczapuri z serem, a gdy wyszliśmy, ten sam pan, który podzielił się wcześniej dobrą radą, zawołał, żebyśmy wsiadali. Powiedział, że podwiezie nas do miejscowości Gródek, więc mieliśmy nadzieję, że będzie to miasteczko po polskiej stronie.

sobota, 3 grudnia 2016

Ukraina: 9. Wyjazd z Odessy


       Następnego ranka (27. lipca) wstaliśmy wcześnie, by bez problemu zdążyć na pociąg do Lwowa odjeżdżający o 10:47. Po drodze umyliśmy jeszcze zęby przy miejskim kraniku, z którego nie wiedzieć czemu tryskał istny gejzer i zaopatrzyliśmy się w prowiant.

sobota, 26 listopada 2016

Ukraina: 8. Relaks w Odessie

      Kolejny dzień postanowiliśmy spędzić w całości na campingu, a wieczorem poszukać miejsca na nocleg na pobliskiej plaży. Do południa graliśmy w gry i bujaliśmy się na hamaku, a potem zdecydowaliśmy zejść na campingową plażę, żeby zrobić grilla. Woda wydawała się zbyt zimna, by do niej wchodzić.

sobota, 19 listopada 2016

Ukraina: 7. Zwiedzanie Odessy


Wyjście do miasta zaczęliśmy od poszukiwań lodów w pucharku, na które bardzo miałam ochotę, a które nie pozwalały się znaleźć. Upał południa sprawił, że po długim wędrowaniu od jednej restauracji do drugiej, postanowiliśmy zadowolić się zimnym radlerem na ławce przed sklepem.

sobota, 12 listopada 2016

Ukraina: 6. Przywitanie z Odessą


Pierwsze kroki w nowym mieście skierowaliśmy do sklepu. Wyposażeni w piwo i orzeszki o smaku bekonu, drugie kroki zwróciliśmy w stronę plaży. Tam, na jednym z leżaków, oglądaliśmy zapierający dech w piersiach wschód księżyca. Na brzegu było mnóstwo ludzi, dlatego kiedy zrobiło się późno, przenieśliśmy się nieco na prawo od centrum, by spać w namiocie na tarasie jednego z opuszczonych barów.

sobota, 5 listopada 2016

Ukraina: 5. Podróż do Odessy


Postanowiliśmy, że wysiądziemy wcześniej, jak najbliżej Kijowa i jakoś dostaniemy się do stolicy, a potem będzie, co ma być. W ten sposób o 1:30 znaleźliśmy się w Białej Cerkwii.

sobota, 29 października 2016

Ukraina: 4. Pociągiem ze Lwowa


Po drugim noclegu we Lwowie, mieliśmy z Krzysiem niezły dylemat. Chcieliśmy zobaczyć Odessę, ale miejsca w pociągach były wykupione na dwa tygodnie do przodu, natomiast autostop mógł nam zająć zbyt wiele czasu, a ja w kolejnym tygodniu musiałam wrócić do Polski, by rozliczyć się z praktyk. Po godzinnych rozważaniach, w trakcie których pojawił się nawet pomysł, żeby zostawić to wszystko i jechać w Bieszczady, ruszyliśmy na dworzec zdając się na los.

sobota, 22 października 2016

Ukraina: 3. Niezwykłe lwowskie bary cz. II


Na dachu Domu Legend można było wejść do komina albo trabanta.. i do tej pory nie wiem, czy ów samochód miał skrzydła, czy wiosła. Czasu starczyło nam tylko na obejrzenie przybytku. Później zeszliśmy krętymi, lekko krzywymi schodami, po drodze mijając kelnera – karła i ruszyliśmy dalej, by nie przegapić muzycznego widowiska.

piątek, 14 października 2016

Ukraina: 2. Niezwykłe lwowskie bary cz. I

          Kolejny dzień (20. lipca) poświęciliśmy w całości na zwiedzanie. Rano odwiedziliśmy pałac Potockich, by za niewielką cenę podziwiać jego bogate wnętrza. Obejrzeliśmy również rynek i kilka świątyń, a potem w restauracji gruzińskiej zjedliśmy na obiad hinkali. Są to pierożki z mięsem, które należy jeść bez użycia sztućców, w sposób objaśniony na przesympatycznej karteczce.


piątek, 7 października 2016

Ukraina: 1. Podróż do Lwowa


          Przygoda zaczęła się 18. lipca w południe. Ruszyliśmy autostopem na wschód z mojej rodzinnej miejscowości. Planowaliśmy udać się w kierunku Krakowa, ale kierowcy nie bardzo chcieli nas tam zabrać. Po dość długim oczekiwaniu na transport w Zawierciu, kiedy zatrzymał się kolejny już samochód jadący w stronę Kielc, postanowiliśmy nim pojechać. Tam również czekał nas długi postój na wylotówce.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Lanzarote: 12. Museo Atlantico


      Atrakcje turystyczne w dzisiejszych czasach muszą zaskakiwać i ciekawić. Idealnie, jeśli są czymś unikalnym i trudno dostępnym. Otworzone w kwietniu tego roku Muzeum Atlantyckie łączy w sobie wszystkie te cechy – ukryte pod wodą, dostępne tylko dla nurków z licencją, jest jedyną tego typu atrakcją w Europie.


środa, 13 lipca 2016

Lanzarote: 11. Los Charcones


      Jeden z moich ostatnich dni wolnych postanowiłam wykorzystać na poszukiwanie naturalnych basenów. Do ostatniego momentu nie wiedziałam, gdzie się udam, bo od znajomych dowiedziałam się, że takie miejsca można odnaleźć zarówno na południu, jak i na północy wyspy.

środa, 6 lipca 2016

Lanzarote: 10. La Graciosa


        Malutka wyspa, na której nie ma asfaltowych dróg, spotyka się tylko rowery i samochody terenowe, a w dwóch miejscowościach żyje łącznie około 700 osób. Brzmi ciekawie? Dla mnie tak, dlatego już od dawna chciałam się tam udać. Czekałam tylko na dobrą pogodę.

czwartek, 30 czerwca 2016

Lanzarote: 9. Najpiękniejsze plaże cz. II


Caleta del Mojon Blanco

       O tym miejscu dowiedziałam się od koleżanki pracującej w hotelowym SPA. Zapytana o jej ulubione miejsce na wyspie, po krótkim zastanowieniu odpowiedziała, że w wolnym czasie lubi zrelaksować się właśnie tam, po czym pokazała mi przepiękne zdjęcia białego piasku i turkusowej wody.