Postanowiliśmy zobaczyć zamki z
zewnątrz, co nie było złą decyzją. Pierwszy z nich – Hohenschwangau o żółtych
murach położony jest nad jeziorem. Na początku pogoda nam nie sprzyjała i
oglądaliśmy budowlę w szarym świetle, jednak po zjedzeniu puszki chilli con
carne popijanej piwem króla Ludwika, słońce zaczęło nieśmiało przedzierać się
przez chmury. Wtedy ponownie obeszliśmy dziedziniec, a później ruszyliśmy w
kierunku Neuschwanstein, by sprawdzić, czy rzeczywiście wygląda tak bajkowo jak
na zdjęciach.