Miasta Malty to przepiękna mozaika
elewacji w stonowanych, delikatnych kolorach, co w połączeniu z suchą
roślinnością tworzy wrażenie, że cała wyspa jest tego samego koloru. Najstarsze
budynki skonstruowane są z piaskowców, a młodsze pokolenia starają się kultywować
dobre zwyczaje i nie pozwalają mieszkańcom malować domów na jaskrawe odcienie.
Dodając do tego śliczne detale jak kołatki do drzwi, drewniane balkony, czy wielobarwne
łódki rybackie, otrzymujemy odprężającą, uroczą całość cieszącą oczy.
Mdina
Pierwszym miastem,
jakie zwiedzałyśmy była Mdina, czyli dawna stolica Malty. Na początku
przeszłyśmy się po Rabacie, bo byłam przekonana, że to jest właśnie stare
miasto, które po prostu zmieniło nazwę. Kiedy fotografowałam setną kołatkę
podszedł do nas ksiądz i z uśmiechem powiedział, że powinnyśmy pójść do Mdiny,
bo tam zobaczymy jeszcze ładniejsze detale.
Mama powiedziała, że po
wyjściu z autobusu widziała stare mury miejskie, więc zwróciłyśmy się w tamtą
stronę. Po przekroczeniu kamiennej bramy weszłyśmy w gąszcz wąskich uliczek,
gęsto zabudowany niskimi, domkami w kolorze piasku. Zapadał wieczór, a oprócz
kilku turystów spotkałyśmy tylko starszą panią, która najpierw podlewała krzak,
a później karmiła koty. Zdawać by się mogło, że jest to jedyna mieszkanka
Mdiny. Większość uliczek przemierzałyśmy same i tylko pod katedrą zebrana była
grupa VIPów, której przewodnik właśnie otwierał drzwi do świątyni, na
wieczorne, prywatne zwiedzanie. Nikt inny nie wszedł.
Valetta
Kolejnym wartym
zobaczenia miejscem jest obecna stolica wyspy. Może powinnam zacząć od tego, że
jest to najgęściej zabudowane zabytkami miasto na świecie wpisane na listę
światowego dziedzictwa UNESCO? Prawdopodobnie właśnie to powinnam zrobić,
jednak dla mnie ważniejsze są szczegóły. W pięknym parku miejskim z widokiem na
forty i trójmiasto odpoczywałyśmy jedząc bułki z
kabanosami.
Kilka razy
przemierzałyśmy te same przybrane girlandami i kościelnymi sztandarami ulice, podziwiając zabudowane
drewnem balkony, a ja za każdym razem robiłam mnóstwo zdjęć.
I
wreszcie udałyśmy się do Konkatedry Św. Jana, której przepychu i bogactwa nie
dało się zamknąć w jednym ujęciu. Myślałam, że bilet będzie kosztował 6€,
jednak chyba miałam przedawnione informacje, bo z legitymacją ISIC zapłaciłam
7,5€, a moja mama 10€.
Konkatedra z zewnątrz |
Marsaxlok
Ostatnie
miasto nie ma nic ciekawego w swej zabudowie, jednak turyści przyjeżdżają tu z
innego powodu. Kolorowe łódki na kartkach pocztowych i magnesach są wabikiem,
który składnia rybaków do malowania swoich wodnych pojazdów w konkretne wzory.
Te łódeczki mają nawet oczy!
Ta
krótka lista jest jednocześnie moim subiektywnym rankingiem. Nie znalazła się
tu Bugibba, w której nocowałyśmy, czy inne bardzo turystyczne i nieciekawe
miejscowości – nie traćcie na nie czasu. Chyba, że się mylę i nie widziałam czegoś ważnego - wtedy dajcie znać ;)
Za tydzień ostatni wpis o Malcie - pokażę wam najlepsze plaże :) |
Ah.. szkoda, że nie wiedziałam tego wszystkiego przed wylotem! :D Niestety posłuchałam niepochlebnych opinii na temat Gozo i postanowiłam tam nie płynąć, ale teraz widzę, że mam sporo do nadrobienia. Z drugiej strony 7 dni, to za mało, żeby zobaczyć wszystko w tym pięknym kraju! Trzeba będzie lecieć jeszcze raz ;)
OdpowiedzUsuń