Na
Malcie byłam z osobą, która kocha słońce i jeśli z wakacji nie przyjedzie
opalona jak murzyn, to nie byłaby do końca spełniona i szczęśliwa. Pogoda nam
dopisała, jednak już drugiego dnia skończył się krem do opalania. To nie
przeszkodziło nam w odwiedzeniu praktycznie wszystkich większych plaż na
Malcie.
Mojej mamy, o której mowa, brak ochrony
przed palącym słońcem nie zniechęcił do smażenia się jak jajko sadzone, ale ja
starałam się unikać najmocniejszych promieni.. w każdym razie do czasu. Po kimś widocznie odziedziczyłam nie do końca
wykształconą ostrożność.
Dzisiaj pokażę wam:
Dzisiaj pokażę wam:
- Mellieha Bay,
- Pretty Bay,
- St. George's Bay,
- Baia Beach Club,
- Little Armier Beach,
- Armier Bay Beach,
- Golden Bay,
- Ghanj Tuffieha Bay,
- Quarraba Bay.
Pierwsza
plaża, na której się opiekałyśmy to Mellieha Bay - jasny piasek, sporo glonów w wodzie i nie tylko, jeszcze
więcej parasoli i leżaków, ale przestrzeni dużo, a ludzi stosunkowo niewielu.
Następnego dnia wybrałyśmy się w najpiękniejsze miejsce, gdzie
można wygrzewać tyłek, czyli na opisywaną już Blue Lagoon.
Kolejną plażę odwiedziłyśmy po całym dniu zwiedzania, kiedy nabiłyśmy parę
ładnych kilometrów chodząc po Valettcie i zobaczyłyśmy wioskę rybacką Marxalox.
Naszym punktem odpoczynku stała się wówczas Pretty Bay - dziwny zakątek z przepięknym, jasnym kolorem wody,
której urok całkowicie psuły żurawie portowe w niedalekiej odległości.
Innego dnia, po oglądaniu megalitycznych świątyń,
wybrałyśmy się na plażę, na którą akurat jechał najbliższy autobus.
Miejska St. George's Bay, w St. Julian’s
zupełnie nie była dla mnie. Mnóstwo ludzi i woda
wyglądająca na brudną skutecznie mnie zniechęciły. Mojej mamie się jednak podobało,
bo mogła popływać w ciepełku. Woda może się w tym miejscu łatwo nagrzać, bo nie
jest głęboka, a od otwartego morza dzieli ją dość długa zatoka.
Ciekawie było zobaczyć w bezpośrednim sąsiedztwie tego miejsca pewien pustostan, na którego dach weszli dwaj chłopcy. Mogłaby to być ciekawa miejscówka do spania, dla osób spragnionych wrażeń.
Na kolejną wycieczkę wybrałam się w samych spodenkach, czego
konsekwencje odczułam miesiąc później w postaci schodzącego naskórka. Cóż, mogło być
gorzej, bo kolor na szczęście pozostał. Naszym celem była wtedy Dragonara Cave, a przy okazji zobaczyliśmy trzy śliczne plaże - Baia Beach Club, Little Armier Beach i Armier Bay Beach. Małe, urocze i niezatłoczone. Polecam!
Ostatnie 3 plaże, które zobaczyłyśmy znajdują się na północno - zachodnim wybrzeżu Malty. Najpierw podziwiałyśmy przez chwilę dorodne fale przy
Golden Bay, ale szybko ruszyliśmy
dalej, bo wiatr był nie do zniesienia.
Nie wiem jak Ci ludzie wypoczywali, będąc ciągle obsypywani piaskiem |
Wspięłyśmy się na wzniesienie, z którego było widać dwie plaże - Ghajn Tuffieha Bay i Quarraba Bay. Na żadnej z nich nie mogłyśmy się opalać, bo byłyśmy już spalone, ale z przyjemnością podziwiałyśmy krajobrazy i niezwykły kolor wybrzeża.
Ghajn Tuffieha Bay
Ze względu na scenerię i kolorystykę, były to najbardziej niezwykłe plaże, spośród wszystkich, które widziałyśmy w tym kraju. Quarraba Bay wydawała się praktycznie niedostępna, ale to nie przeszkadzało kilku osobom leżeć wśród jej pomarańczowego piasku.
Jak widać, na Malcie każdy znajdzie idealną dla siebie plażę. Moim faworytem jest oczywiście Blue Lagoon, a spośród opisanych w tym poście - Little Armier Beach. Ostatecznie nie odwiedziłam Gozo, które prawdopodobnie ma również wiele do zaoferowania, ale wszystko da się nadrobić ;)
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz