Byliśmy
tak blisko Andory, że pomyślałam, że uda mi się odwiedzić ten nowy dla mnie
kraj, jednak zanim postanowiliśmy, w którą stronę się skierujemy, najpierw
zdecydowaliśmy zwiedzić Tuluzę oddaloną o zaledwie 20 km. Nasza cudowna
gospodyni wręczyła mi na odchodne kawałek pysznego pasztetu z kaczki i kilka
ciastek, a po wymianie adresów i zaproszeniu Francuzów do Polski, jej
mąż zawiózł nas na wylotówkę.
⇽Poprzedni wpisZanim wystawiliśmy kciuki, skorzystaliśmy jeszcze z bliskości Lidla, by zrobić zakupy na kolejny dzień. Chwilę później złapaliśmy już mężczyznę, który jechał do interesującego nas miasta, jednak podróż trochę się skomplikowała. Nasz kierowca wjechał na autostradę, a z powodu korka, ostatni odcinek dzielący nas od Tuluzy przemierzaliśmy w żółwim tempie. W dodatku mówił on tylko po francusku, więc naszą podróż wydłużała cisza.
Kiedy w końcu dotarliśmy
na przedmieścia, wysiedliśmy przy stacji metra i zdecydowaliśmy się na szukanie
miejsca do spania. Było już na tyle późne popołudnie, że zwiedzanie centrum nie
miało sensu. Zamiast tego, postanowiliśmy zrobić sobie piknik na pewnym
skoszonym polu. Bardzo ostrożnie rozpaliliśmy małe ognisko, by przygotować na nim kiełbaskę chorizo.
Piknik na polu. Po lewej pasztet z kaczki z pistacjami |
Już prawie kończyliśmy,
kiedy nagle zobaczyliśmy za ogrodzeniem, w znacznym oddaleniu, jakiegoś
ochroniarza z telefonem przy uchu. Bardzo nas to zestresowało, bo domyślaliśmy
się, że może mu chodzić o nasze ognisko.. Za jakieś dziesięć minut, kiedy danie
było już gotowe, a ogień dogasał, widzieliśmy policję przejeżdżającą najbliższą
drogą. Było już tak ciemno, a ulica znajdowała się na tyle daleko, że
pozostaliśmy niezauważeni.
Wzbudziliśmy jednak
zainteresowanie czegoś innego.. Przed pójściem spać do namiotu, leżeliśmy sobie
na karimacie podziwiając gwiazdy. Wtedy coś dużego podfrunęło do nas
bezszelestnie, zatrzymało się na moment w powietrzu, a potem zawróciło.. nie
jesteśmy pewni co to mogło być, ale ja obstawiam sowę, albo nietoperza.
Nazajutrz posililiśmy się
mirabelkami rosnącymi nieopodal, spakowaliśmy plecaki i pojechaliśmy metrem do
centrum.
Na mapce z informacji turystycznej wytyczyliśmy sobie trasę tak, żeby zobaczyć najważniejsze punkty w mieście. Z racji niskobudżetowego charakteru naszej wyprawy, jak zawsze skupialiśmy się na bezpłatnych atrakcjach, dlatego była to podróż, podczas której weszłam do rekordowej liczby świątyń.
Na mapce z informacji turystycznej wytyczyliśmy sobie trasę tak, żeby zobaczyć najważniejsze punkty w mieście. Z racji niskobudżetowego charakteru naszej wyprawy, jak zawsze skupialiśmy się na bezpłatnych atrakcjach, dlatego była to podróż, podczas której weszłam do rekordowej liczby świątyń.
Na początku plan zakładał spanie nad rzeką |
Wraz z nastaniem
wieczoru, pojechaliśmy metrem na wylotówkę, by znaleźć miejsce do rozbicia
namiotu.
fajny wpis, więcej inpirujących podróży życzę i oczywiście jeszcze więcej ciekawo opisanych przygód ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) oby życzenia się spełniły
Usuń