Dziewczyna
kierująca pojazdem jechała w dłuższą podróż i oznajmiła, że podwiezie nas do
Avignon. Po drodze opowiadała o festiwalu teatralnym, z którego słynie miasto,
a zapytana o winobranie, dała nam do siebie namiary mówiąc, że gdybyśmy czegoś
szukali we wrześniu, to możemy się do niej odezwać, bo jej znajomy też pracuje
w ten sposób. Po tej bardzo miłej podwózce, już o siedemnastej wysiadaliśmy pod
zabytkowymi murami.
Trochę inaczej
zapamiętałam to miejsce z mojej ostatniej wizyty pięć lat wcześniej. Byłam
pewna, że nad brzegiem rzeki znajdziemy trochę cienia, żeby móc odpocząć, jednak plan
się nie powiódł, bo pasek trawy był zbyt wąski. Postanowiliśmy się
jeszcze troszkę pomęczyć i wspiąć po schodach, do położonego na wzniesieniu
parku. Tam, po chwili odpoczynku w otoczeniu tłumów łapiących pokemony, uzupełniliśmy zapasy wody i udaliśmy
się na spacer po mieście.
Nie mieliśmy zamiaru
wchodzić na osławiony i jednocześnie płatny, zatłoczony most.. a w zasadzie
jego fragment. Zamiast tego, przespacerowaliśmy się w otoczeniu wysokich murów
oraz pięknego, imponującego pałacu papieskiego.
Zaczęło się robić coraz
ciemniej, więc postanowiliśmy poszukać miejsca do spania, co okazało się
niełatwe. Mapa podpowiadała nam, by udać się w kierunku zarośli po drugiej
stronie rzeki, więc tak też uczyniliśmy. Po wschodniej stronie teren okazał się
nazbyt zagospodarowany, zaś po zachodniej wręcz przeciwnie – tam, w pobliżu
parkingu znaleźliśmy przerażająco ciemny las, w dodatku trzeba było do niego
zejść po stromym stoku.. Z pomysłu zrezygnowaliśmy i nawet wypicie butelki wina
nie dodało nam odwagi. Tym sposobem nasz namiot stanął przy wjeździe na
parking i oprócz odgłosów przejeżdżających samochodów, nic nam w nocy nie
przeszkadzało.
Obudził nas jak zwykle
okropny upał, który słońce wyprodukowało nam w namiocie, dlatego postanowiliśmy
przyjrzeć się nieco dokładniej rzece. Właściwie to już odkąd zobaczyłam jej
jasny, czysty kolor, zastanawiałam się dlaczego nikt nie korzysta z jej
uroków. Test empiryczny wyszedł pomyślnie, jednak nad brzegiem nie udało
nam się znaleźć żadnego milszego miejsca, niż podest skonstruowany wśród śmieci
pod mostem. Pewnie właśnie brak kąpieliska jest powodem małego zainteresowania ochłodzeniem. W tym otoczeniu najpierw
zjedliśmy śniadanie, później wypraliśmy kilka rzeczy i chociaż co jakiś czas w
pobliżu przepływały statki turystyczne, to weszliśmy też do wody, by zażyć
kąpieli.
Później odszukaliśmy
skrawek cienia w parku nieopodal i graliśmy w gry karciane czekając, aż rzeczy
wystawione na słońce się wysuszą. Nasze zapasy jedzenia bardzo się skurczyły,
więc przed ruszeniem w dalszą podróż musieliśmy jeszcze znaleźć otwarty sklep,
co okazało się bardzo trudne, bo był 15. sierpnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz