środa, 26 lipca 2017

Holandia i Chorwacja: 1. Napisane na plaży


10. lipca 2011 r.

      Holandia, dzień 5. Właśnie leżę na plaży i patrzę w gwiazdy. Przed chwilą pływałam w morzu. Jest zimne, północne, ale jestem szczęśliwa. Po prostu, po ludzku szczęśliwa. Wiele się na to szczęście składa. Nie wiem co najbardziej.

⇽Poprzedni wpis

Wczoraj i przedwczoraj zwiedzaliśmy Amsterdam, praktycznie cały czas w nocy. Ciekawe miasto, z roztańczonymi kamienicami, coffee shopami co kilka metrów i przesławną dzielnicą czerwonych latarni. Wszędzie jeździliśmy do tej pory stopem, no może z małym wyjątkiem, bo zapłaciliśmy za autobus do Noordwijk. Właśnie tutaj teraz jesteśmy. Już myślałam, że nie dojedziemy, bo z Amsterdamu nikt prawie nie wyjeżdżał, ale to „prawie” nas uratowało. W ogóle ciągle zdarzają się cuda.


Cudem udało nam się tu dotrzeć w trójkę (ja, Dominika i Marek), cudem ominęły nas chmury burzowe w pierwszy dzień noclegu na plaży w Noordwijk i cudem nikt nas stąd nie wygonił. Cudem nie okradli nas jak zostawiliśmy w Amsterdamie nasze rzeczy w parku za krzakami.

Wiele się wydarzyło i czuję, jakby minęło więcej czasu. Niczego nam nie brakuje, jest cudownie, tylko za raz mi zacznie siadać bateria w laptopie.. więc może napiszę znowu za jakiś czas, albo potem sobie zacznę przypominać i notować.. co mi nigdy nie wychodzi w sumie..

Jest z nami też dwóch kolegów, poznanych przez Internet, oczywiście przez Dominikę. Jeden z nich – Marcin bardzo polubił się z Markiem i właśnie teraz gdzieś zniknęli w drodze z Amsterdamu. Drugi - Kacper pojechał z nami. Znam go od dwóch dni zaledwie, ale jak na razie sprawia wrażenie.. nie będę pisać, że faceta idealnego, bo nie chcę wierzyć w to, że tacy naprawdę istnieją. 

CDN.

Była to pierwsza część historii o podróży do Holandii i Chorwacji w lipcu 2011 r. zaczerpnięta z mojego autostopowego pamiętnika.



Za tydzień coś więcej o Amsterdamie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz