28. lipca 2011
Piszę ze swojego łóżka. 20
dni minęło, jak miesiąc.. Niewielka niby różnica, ale czuję, że to był czas
wykorzystany do granic pozytywnie. Ponad tydzień w Noordwijk to zbyt dużo, ale
czekaliśmy, aż Marcin podda się z szukaniem pracy. My (przynajmniej ja i Kacper)
poddaliśmy się od razu, ale Marcin i Marek byli zdeterminowani i szukali.
Dominikę w sumie łatwo było namówić na którąkolwiek opcję. Odechciało jej się
pracować, jak się nasłuchała o gorącej Chorwacji. To był pomysł Kacpra.
Ja bym na taki szalony
plan chyba nie wpadła sama - żeby z Holandii ruszyć na Chorwację, co zająć nam
miało około 3 dni. Pewnie w takich okolicznościach, jakie nas spotkały,
pojechałabym jeszcze do Belgii, a potem do domu i od 18 lipca do
Woodstocku marzła w zimnej Polsce.
Stało się jednak inaczej.
W Holandii było zimno i deszczowo, tak jak jest w Polsce w momencie, kiedy to
piszę (i podobno było tak przez całą naszą nieobecność), czyli od 14 do 18
stopni, deszcz, no i mocny wiatr. Pogoda za oknem, kojarzy mi się z Holandią..
dzisiaj jest chyba nawet chłodniej niż tam.. i tak szaro.. straszne, jeżeli bym
tu miała siedzieć cały lipiec. Całe szczęście, że była ta Chorwacja.
Ale po kolei..
9. lipca byliśmy w
Amsterdamie. Kacper po wyjściu z Coffee shopu chciał, żeby mu coś opowiadać,
ale każdy jakoś tak zatopił się we własnych myślach. On też i zamiast nas
prowadzić do napisu „I amsterdam”, na który napaliła się Dominika, poszedł tam,
gdzie go nogi poniosły - z dala od ludzi, w jakieś zadupia.
![]() |
W coffee shopie |
Próbował nam wmówić, że to zwiedzanie jest przecież, ale my mu nie darowałyśmy. Po próbie wejścia na dach jakiegoś muzeum, skąd byłby przepiękny widok na zachód Słońca, Marcin z Markiem zwątpili i wrócili do obozowiska.
Po odnalezieniu napisu,
około 2:00 w nocy i pobujaniu się na zajebistej huśtawce, wróciliśmy szczęśliwi,
że nie będziemy musieli rozkładać namiotu, ale niestety się myliliśmy. Okazało
się, że chłopcy nie znaleźli namiotu, który zostawiliśmy w krzakach
poprzedniego dnia i rozłożyli sobie mniejszy, w zupełnie innym miejscu. No cóż,
jakoś musieliśmy sobie dać z tym radę w totalnych ciemnościach..
CDN.
Była to kolejna część historii o podróży do Holandii i Chorwacji w lipcu 2011 r. zaczerpnięta z mojego autostopowego pamiętnika.
Była to kolejna część historii o podróży do Holandii i Chorwacji w lipcu 2011 r. zaczerpnięta z mojego autostopowego pamiętnika.
![]() |
W następnym wpisie będzie o szukaniu pracy w Holandii.. ale nie takiej pracy :P |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz