czwartek, 28 grudnia 2017

"Autostopem przez życie"



    W swoim życiu nie przeczytałam specjalnie imponującej liczby książek podróżniczych. Powiedziałabym nawet, że dopiero od niedawna nadrabiam swoje braki w tym zakresie. Jednak jak do tej pory „Autostopem przez życie” jest moim numerem jeden.

⇽Poprzedni wpis

Przemek Skokowski napisał książkę w oparciu o swojego bloga o tej samej nazwie. Mnie to zupełnie nie przeszkadzało, bo znałam stamtąd tylko kilka historii, więc z ciekawością wczytywałam się w kolejne rozdziały. Zdaję sobie sprawę, że jeśli ktoś zna wszystkie jego wpisy, to może nie być zainteresowany czytaniem kolejny raz tego samego, ale szczerze mówiąc, to nie widzę w tym takiego strasznego problemu, bo sama przeczytałam tę książkę dwa razy i za każdym razem mi się podobała.

Poza tym, wygodniej mieć wszystko w jednym miejscu. Dodam jeszcze, że wydana została w 2014 roku, więc jak dla mnie minęło dostatecznie dużo czasu, by o niektórych przygodach już nie pamiętać.

Uważam, że wielkim atutem tej pozycji jest jej nieprzekombinowany i szczery język, przez co czyta się ją bardzo łatwo. Za pierwszym razem pochłonęłam ją w dwa dni, bo wciągnęła mnie bez reszty. Pewnie gdybym potrafiła czytać szybciej, poszłoby mi jeszcze sprawniej. Prostota języka nie oznacza, że książka jest napisana nieskładnie, albo brzydko – wręcz przeciwnie, widać, że autor to inteligentna osoba, która umie się wypowiedzieć.

Skokowski znalazł idealne według mnie proporcje między historiami o przygodach, ciekawostkami na temat odwiedzanych miejsc, swoimi przemyśleniami i opisami otoczenia. Wszystkiego jest tyle, ile powinno być, w tym – jak się zapewne domyślacie – przygód najwięcej.

Wspaniałe jest to, że można w nich znaleźć cały wachlarz emocji. Jest masa zabawnych epizodów, jak ten z kucusiem, albo historia o praniu w pokoju czterogwiazdkowego hotelu.

Muszę jednak przyznać, że dużo silniej zapisały mi się w myślach historie wzruszające, na przykład ta o różowym plecaku. Czytanie o sytuacji jaką zastał autor w jednym z domów, w którym go goszczono wycisnęło łzy z moich oczu zarówno za pierwszym razem, jak i podczas czytania książki drugi raz. Skrajne odczucia wywołał też rozdział „5 kubków i 10 kieliszków”. Tu z kolei z zapartym tchem śledziłam losy Przemka i razem z nim przeżywałam chwile grozy.

Niektóre opisy mogą się wydawać wręcz nieprawdopodobne, bo komu zdarzyło się jednego dnia cudem uniknąć śmierci i poznać milionera? Otóż w życiu wszystko jest możliwe, a podróż autostopem to przeżywanie wszystkiego na zwiększonych obrotach, swoista intensyfikacja doznań. Dlatego bez cienia wątpliwości wierzę w każde słowo autora i zazdroszczę mu wszystkiego co przeżył.

Ta książka jest fantastycznym sposobem by zmotywować się i nakręcić pozytywnie na wyprawę. Jest inspirująca i pouczająca. Jest też dobrą metodą, by w chłodne wieczory, albo w drodze do pracy przenieść się myślami gdzieś na upalne bezdroża Azji. Jeśli więc planujesz podróż i chcesz wzbudzić w sobie zew przygody, to śmiało sięgaj po tę pozycję.

Z kolei jeśli marzysz o długich podróżach pełnych przygód, ale chwilowo - tak jak ja - nie masz warunków, by wyruszyć w drogę, to ta pozycja sprawi, że będziesz usychać z tęsknoty za taką możliwością. Po każdym przeczytanym rozdziale będziesz brutalnie ocucany przez otaczającą Cię rzeczywistość i monotonię. Jest to więc posunięcie dla ludzi ze skłonnościami do masochizmu. Żeby nie było, że nie ostrzegałam ;)

Ocena: 10/10




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz