środa, 6 kwietnia 2016

Barcelona: 1. Niespodzianki

      
      Czasami dziwnie jest wrócić w pewne miejsca.. Właśnie tak czuję się w Barcelonie odwiedzając ją po raz trzeci. Jest to za razem pierwszy mój pobyt wiosną w tym mieście. Ciekawie jest zobaczyć, jak świat się zmienia..



Moja przygoda z tym miastem zaczęła się zimą 2010 roku, kiedy wybrałam się tu by świętować Sylwestra z koleżanką i kolesiem, którego poznała przez Internet. Była to moja pierwsza poważna wyprawa autostopem. Drugą wycieczkę do Barcelony odbyłam na koniec wakacji 2012 r. z chłopakiem (teraz już "byłym", więc tej historii nie będę przytaczać). Warto wspomnieć jednak, że podróż ta była wynikiem kompromisu polegającego na przebyciu połowy drogi samolotem i powrocie autostopem. Nie trudno zgadnąć na co się upierałam. Okazało się wtedy, że okrągły namiot rozkładający się w 3 sekundy nie jest dobrym rozwiązaniem na podróż z plecakiem.

Panorama miasta
Deptak nad morzem
Portal katedry Św. Eulalii
Łuk triumfalny
Arena La Monumental - dawne miejsce walk byków

Wracając do teraźniejszości.. Myślałam, że to miasto mnie nie zaskoczy – wszak byłam tu już wcześniej, a przecież minęły tylko 4 lata od ostatniej wizyty. Niespodzianki się jednak pojawiły – jak na przykład płatny wstęp do zasadniczej części Parku Guell, który osobiście bardzo lubię – przede wszystkim za kolory :) Na szczęście było mi dane usiąść na „najdłuższej ławce świata” już wcześniej, więc nie pokusiłam się na wydanie 8 €, by zrobić to ponownie. W zasadzie jest też pozytywny aspekt tego działania, gdyż na wyznaczony teren obejmujący główne wejście do parku, pobliskie budynki i placyk przy wspomnianej już ławce, może wejść 400 osób na każde pół godziny. Niweluje to w pewnym stopniu ścisk i tłok, jaki pojawiał się, kiedy wszyscy turyści chcieli zrobić sobie zdjęcie ze skrawkiem tej, czy innej malowniczej mozaiki.

Płatna część parku jest zaznaczona na żółto
Plac z najdłuższą ławką na świecie

Z pozytywów mogę wymienić znacznie większą liczbę papug przelatujących nad głowami z głośnym krzykiem. Prawdopodobnie jest temu winna wiosna, a może ja zaczęłam je bardziej zauważać.. nie wiem, ale bardzo miło na nie popatrzeć w otoczeniu palm.


Gniazda papug na jednej z palm


Więcej jest także artystów ulicznych – w ich przypadku również nie mam pojęcia, czy chodzi o wiosnę, czy moją spostrzegawczość. Można spotkać naprawdę przeróżne osoby, a najwięcej jest ludzi, którzy robią wielkie bańki mydlane. Co ciekawe, większość nie wygląda jak podróżnicy, którzy dorabiają sobie w ten sposób, lecz jak mieszkańcy miasta, pracujący tak na co dzień. Puszczanie baniek jest tak popularne w niektórych miejscach (jak na przykład w Parku Ciutadella), że ustawiają się kolejki osób, czekających na swoją kolej.
Jeden z wielu bańkarzy w Parku Ciutadella
Legginsy w panterkę (film znajdziesz na fanpage'u fb, o tu)

No comment :P

Koleś z talerzem wydobywającym tajemnicze dźwięki
Niespodziankę zrobiło mi też słońce – trudno powiedzieć, czy się z tego cieszę, bo po pierwszym dniu - z którego połowę spędziłam w metrze, a pozostały czas spacerowałam - w lustrze zobaczyłam czerwony dekolt i twarz. Jest 30 marca, w Polsce do tej pory mogłam tylko pomarzyć o opaleniźnie, ale najwidoczniej wiosna w Hiszpanii wygląda zupełnie inaczej.. jak na moje oko wygląda jak końcówka polskiej wiosny lub nawet początek naszego lata. Słyszałam jednak, że jak tylko wyjechałam, w kraju zaczęło być coraz cieplej - cóż za zrządzenie losu! :)


Plaża w Barcelonie
Jest też kilka rzeczy, które się od lat nie zmieniły. Sagrada Familia nadal się buduje, a przed jej wejściem ustawiają się gigantyczne kolejki. Liczba turystów też przypomina sezon letni – mniej jest ich oczywiście na plażach, ale ulice i główne atrakcje są oblegane. Powodu tego oblężenia doszukuję się w porze, w której tu wylądowałam – mój pobyt trwa dwa dni, a przyleciałam dzień po Świętach Wielkanocnych. Mogę się jednak mylić, może długie wolne to nie jest motyw – wszak sezon turystyczny trwa w Barcelonie cały rok.

Sagrada Familia
Tłum przed wejściem do świątyni
Zapraszam na kolejny wpis - o noclegach na lotnisku w Barcelonie ;)


2 komentarze:

  1. Zawarłaś w tym poście cały świat, bo są i niesamowite bańki mydlane i odrażająca panterka... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podoba Ci się panterka? To dobrze, że chociaż bańki :P
      A skoro tak, to jutro wieczorem koniecznie zajrzyj na fanpage! ;)

      Usuń