piątek, 14 października 2016

Ukraina: 2. Niezwykłe lwowskie bary cz. I

          Kolejny dzień (20. lipca) poświęciliśmy w całości na zwiedzanie. Rano odwiedziliśmy pałac Potockich, by za niewielką cenę podziwiać jego bogate wnętrza. Obejrzeliśmy również rynek i kilka świątyń, a potem w restauracji gruzińskiej zjedliśmy na obiad hinkali. Są to pierożki z mięsem, które należy jeść bez użycia sztućców, w sposób objaśniony na przesympatycznej karteczce.




U Potockich
Uniwersytet
Instrukcja jedzenia hinkali

Na deser poszliśmy natomiast do bubble waffle, spróbować niezwykłych gofrów, których skład można dowolnie komponować. W ich cieście mogą być zanurzone owoce lub nadzienia popularnych batoników. Moja kompozycja składała się z waniliowego ciasta z bounty, lodów jagodowych, polewy z białej czekolady i kilku plasterków nektarynki - tak, chyba nie dało się bardziej słodko.



Wieczorem spotkaliśmy się z Asią – koleżanką Krzyśka, która spędzała miesiąc we Lwowie w ramach projektu związanego z kulturą żydowską. Stała się ona naszą przewodniczką i wtedy zaczęła się najciekawsza część pobytu – poznawanie niesamowitych barów rozsianych po starówce. Duże wrażenie robiło to, że każdy z nich zajmował całą kamienicę i miał swój własny, niepowtarzalny wystrój.

Na początek poszliśmy do Lampy Naftowej, w której czekaliśmy na koleżankę Asi – Olgę. Pierwszy bar miał robotniczy charakter, kelnerki były ubrane w kombinezony z szelkami, z głośników leciał rock, a w karcie można było znaleźć takie pozycje jak benzyna, nafta, czy chemiczny eksperyment. My zamówiliśmy po dużym piwie za 24 hrywny, ale goście ze stolika obok wybrali coś bardziej ekscytującego i dostali 10 intrygująco wyglądających, kolorowych probówek.


Tak, to parking na środku jezdni, pomiędzy dwoma torowiskami
Czarna Kamienica
Drugim punktem wycieczki był Dom Legend. Kamienica, której nie da się przeoczyć, wypełniona jest przeróżnymi, ciekawymi pomieszczeniami o rozmaitych motywach. W jednym można podziwiać kolekcję zegarków, w innym wystrój związany z lwami oraz ich łapy wystające z sufitu.


Dom Legend
Widzieliśmy także salę wypełnioną książkami, a z kolei inna poświęcona była lwowskiemu brukowi. Najciekawszy okazał się jednak taras na dachu, z którego roztaczała się przepiękna panorama miasta. O nim, jak również o innych odwiedzonych przez nas barach – Prawdzie i Masonerii – opowiem jednak w kolejnym wpisie.

CDN.


Streetart
Smutna ignorancja..
Część pomnika Szewczenki
W kolejnym wpisie ciąg dalszy barów ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz