sobota, 5 listopada 2016

Ukraina: 5. Podróż do Odessy


Postanowiliśmy, że wysiądziemy wcześniej, jak najbliżej Kijowa i jakoś dostaniemy się do stolicy, a potem będzie, co ma być. W ten sposób o 1:30 znaleźliśmy się w Białej Cerkwii.

⇽Poprzedni wpis



Na dworcu powiedzieli nam, że pierwszy pociąg do stolicy jest o 6:17 i jedzie jakieś 3 godziny. Bilety mogliśmy kupić dopiero o 5:00, bo wtedy otwierali kasy, dlatego postanowiliśmy poszukać miejsca do spania. Jakiekolwiek większe parki oddalone były od dworca o ponad kilometr, a było ciemno, zimno i mokro, więc stwierdziłam - „Spróbujmy za tym blokiem”.

Dworzec w Białej Cerkwii
Rozkład pociągów 
W miejscu odgrodzonym z jednej strony rządkiem sklepów, a z drugiej krzakami, rozbiliśmy namiot na 3 godziny, by nieco zregenerować siły. Pech chciał, że zaczęło padać i przemokła nam podłoga namiotu, więc zwinęliśmy mokry materiał do pokrowca i w nienajlepszych nastrojach ruszyliśmy do Kijowa. Tam zastała nas przygnębiająca mżawka i niezbyt optymistyczne prognozy pogody. W związku z tym, kiedy dowiedzieliśmy się o dwóch wolnych miejscach w pociągu do Odessy (96 hrywien/os), zdecydowaliśmy się z nich skorzystać.

Dworzec w Kijowie
Robi wrażenie jak widać

Pociąg odjeżdżał po godzinie, dlatego zjedliśmy jeszcze szybką pizzę na śniadanie i ruszyliśmy, by odszukać nasze wagony. Miejsca niestety nie były obok siebie, dlatego przez całą podróż kursowaliśmy między nimi, szukając wolnych, podwójnych miejscówek. 10 godzin minęło nam na umieraniu z gorąca, graniu w gry i jedzeniu. W pewnym momencie, kiedy wygrałam kilka razy pod rząd, między mną i Krzyśkiem nawiązał się ciekawy dialog:
K: Wiesz, że kto ma szczęście w kartach, nie ma szczęścia w miłości?
Ja: To dziwne - w takim razie Ty masz szczęście w miłości, a ja nie?
K: No tak, dlatego Ty jesteś ze mną, a ja jestem z Tobą :)

Pod koniec rozdzieliliśmy się i każde spało na swoim miejscu. Założyłam stopery i opaskę na oczy, więc kiedy pociąg się zatrzymał, jeszcze spałam. Poskutkowało to tym, że musiałam czekać, aż wszyscy wyjdą z wagonu, by dostać się do Krzyśka i moich rzeczy zostawionych przy jego miejscu. Nie obyło się też bez jego spojrzenia pełnego politowania.

Odessa przywitała nas upałem, a była już 20:30 - aż strach myśleć, jaka temperatura będzie w południe. Osobiście bardzo lubię słońce, więc nie przeszkadzało mi to, że zapowiadała się piękna, bezchmurna, słoneczna pogoda. To oznaczało, że nie tylko wysuszymy namiot w ekspresowym tempie, ale będziemy mogli też popływać w morzu.

CDN.

Na dworcu w Odessie

Odessa
W kolejnym wpisie przeczytacie m. in. o kradzieży na plaży


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz