Postanowiliśmy, że wysiądziemy wcześniej, jak
najbliżej Kijowa i jakoś dostaniemy się do stolicy, a potem będzie, co ma być.
W ten sposób o 1:30 znaleźliśmy się w Białej Cerkwii.
Na
dworcu powiedzieli nam, że pierwszy pociąg do stolicy jest o 6:17 i jedzie
jakieś 3 godziny. Bilety mogliśmy kupić dopiero o 5:00, bo wtedy otwierali
kasy, dlatego postanowiliśmy poszukać miejsca do spania. Jakiekolwiek większe
parki oddalone były od dworca o ponad kilometr, a było ciemno, zimno i mokro,
więc stwierdziłam - „Spróbujmy za tym blokiem”.
Dworzec w Białej Cerkwii |
Rozkład pociągów |
W
miejscu odgrodzonym z jednej strony rządkiem sklepów, a z drugiej krzakami,
rozbiliśmy namiot na 3 godziny, by nieco zregenerować siły. Pech chciał, że zaczęło
padać i przemokła nam podłoga namiotu, więc zwinęliśmy mokry materiał do
pokrowca i w nienajlepszych nastrojach ruszyliśmy do Kijowa. Tam zastała nas
przygnębiająca mżawka i niezbyt optymistyczne prognozy pogody. W związku z tym, kiedy
dowiedzieliśmy się o dwóch wolnych miejscach w pociągu do Odessy (96
hrywien/os), zdecydowaliśmy się z nich skorzystać.
Dworzec w Kijowie |
Robi wrażenie jak widać |
Pociąg
odjeżdżał po godzinie, dlatego zjedliśmy jeszcze szybką pizzę na śniadanie i
ruszyliśmy, by odszukać nasze wagony. Miejsca niestety nie były obok siebie,
dlatego przez całą podróż kursowaliśmy między nimi, szukając wolnych,
podwójnych miejscówek. 10 godzin minęło nam na umieraniu z gorąca, graniu w gry
i jedzeniu. W pewnym momencie, kiedy wygrałam kilka razy pod rząd, między mną i
Krzyśkiem nawiązał się ciekawy dialog:
K:
Wiesz, że kto ma szczęście w kartach, nie ma szczęścia w miłości?
Ja:
To dziwne - w takim razie Ty masz szczęście w miłości, a ja nie?
K:
No tak, dlatego Ty jesteś ze mną, a ja jestem z Tobą :)
Pod
koniec rozdzieliliśmy się i każde spało na swoim miejscu. Założyłam stopery i
opaskę na oczy, więc kiedy pociąg się zatrzymał, jeszcze spałam. Poskutkowało
to tym, że musiałam czekać, aż wszyscy wyjdą z wagonu, by dostać się do Krzyśka
i moich rzeczy zostawionych przy jego miejscu. Nie obyło się też bez jego spojrzenia pełnego politowania.
Odessa
przywitała nas upałem, a była już 20:30 - aż strach myśleć, jaka temperatura
będzie w południe. Osobiście bardzo lubię słońce, więc nie przeszkadzało mi
to, że zapowiadała się piękna, bezchmurna, słoneczna pogoda. To oznaczało, że
nie tylko wysuszymy namiot w ekspresowym tempie, ale będziemy mogli też
popływać w morzu.
CDN.
Na dworcu w Odessie |
Odessa |
W kolejnym wpisie przeczytacie m. in. o kradzieży na plaży |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz