Pierwsze kroki w nowym mieście skierowaliśmy do
sklepu. Wyposażeni w piwo i orzeszki o smaku bekonu, drugie kroki zwróciliśmy w
stronę plaży. Tam, na jednym z leżaków, oglądaliśmy zapierający dech w
piersiach wschód księżyca. Na brzegu było mnóstwo ludzi, dlatego kiedy zrobiło się
późno, przenieśliśmy się nieco na prawo od centrum, by spać w namiocie na
tarasie jednego z opuszczonych barów.
⇽Poprzedni wpis
Krwisty księżyc |
Noc minęła spokojnie i ciepło, a gdy tylko słońce wyjrzało zza horyzontu, wewnątrz naszego schronienia zapanowała temperatura nie do wytrzymania.
Pierwszy
dzień postanowiliśmy spędzić w cieniu. W drodze na plażę zaczepił nas młody
chłopak, który kierował się do części wybrzeża przeznaczonej dla golasów.
Opowiadał, że noc spędził w lesie, a drogę z Kijowa do Odessy przebył
autostopem. Zapytany o wrażenia z podróży odpowiedział, że szło mu średnio, bo
czekał 1,5 godziny, ale udało mu się złapać bezpośredni transport, więc według
nas poszło mu całkiem dobrze. Odprowadziliśmy nowego kolegę na kamienistą plażę
bez skrawka cienia i cofnęliśmy się trochę, by położyć się pod drzewami.
Wybrzeże Morza Czarnego |
Ledwie
zdjęliśmy plecaki, podeszła do nas kobieta, by ostrzec nas przed spaniem w tym
miejscu. Zwierzyła się, że poprzedniej nocy, gdy spała tam ze znajomymi, ktoś
przeciął jeden z namiotów i zabrał cenne rzeczy. Zasugerowała także spanie na
campingu na wzgórzu. Ludzie non stop prosili nas, żeby popilnować im rzeczy, gdy
szli do wody. To w pewien sposób przekonało nas o tym, że miejsce nie jest zbyt
bezpieczne. Dzień minął nam na spaniu w cieniu drzew i zrobieniu wreszcie
grilla na naszej samoróbce, która z resztą spisała się znakomicie.
Mogliśmy
też spróbować ukraińskiego przysmaku w postaci suszonej ryby, ponieważ
dostaliśmy ją jako gratis do piwa. Mnie nie przypadła do gustu, ze względu na
zbyt intensywny, rybny smak, ale Krzysiek zjadł co się dało.. czyli cieniutkie
płaty z obu stron kręgosłupa. Jej słony smak ponoć dobrze komponował się z piwem.
Wieczorem
przeszliśmy się po okolicy w poszukiwaniu lepszego miejsca na namiot, ale
zrobiło się późno, a na plażach i w okolicy lasu, było wciąż mnóstwo ludzi.
Postanowiliśmy skorzystać z campingu zaproponowanego przez poznaną rano
Ukrainkę. Za równowartość 8 zł za osobę, mieliśmy dostęp do cienia, łazienki i
lodówki (żeby móc zostawić tam swoje rzeczy).
Niedzielę
poświęciliśmy w całości na zwiedzanie centrum miasta. Nie znaleźliśmy tam typowej starówki z ratuszem na rynku, ani zbyt wielu interesujących
punktów, jednak z racji odległości
dzielącej camping od centrum, nasza wyprawa potrwała cały dzień. Odessa jest trochę dziwna i nie każdemu przypadnie do gustu. O tym, czy wam się spodoba, będziecie mogli przekonać się już za tydzień.
CDN.
Niestety nie spróbowałam |
W kolejnym wpisie opiszę zwiedzanie centrum i próby znalezienia w mieście czegoś ciekawego :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz