sobota, 26 listopada 2016

Ukraina: 8. Relaks w Odessie

      Kolejny dzień postanowiliśmy spędzić w całości na campingu, a wieczorem poszukać miejsca na nocleg na pobliskiej plaży. Do południa graliśmy w gry i bujaliśmy się na hamaku, a potem zdecydowaliśmy zejść na campingową plażę, żeby zrobić grilla. Woda wydawała się zbyt zimna, by do niej wchodzić.

⇽Poprzedni wpis





Po pysznych kiełbaskach i tostach popijanych piwem, rozleniwiona zażywałam okładu z rozgrzanych słońcem kamieni. Następnie złożyliśmy namiot, spakowaliśmy toboły i ruszyliśmy w przeciwną stronę niż centrum. Na dość długiej plaży, zobaczyliśmy kilka namiotów, więc poszliśmy w ich stronę. Przebywający tam ludzie wyglądali jednak jak grupa znajomych, dlatego zdecydowaliśmy, że tę noc spędzimy nieco dalej, obok innego samotnie rozbitego namiotu, w którym spała jakaś para. Trochę obawiałam się, że imprezujący na plaży ludzie mogą być niebezpieczni, ale na szczęście oprócz krótkiego pukania w namiot w nocy, nic się nie stało.



Następnego ranka słońce wygoniło mnie z namiotu już o ósmej, więc próbowałam dospać na plaży. Okazało się to jednak niewykonalne. Jedzenie się kończyło, więc Krzysiek poszedł z misją wymiany waluty i zrobienia zakupów. Ja czekałam przy naszym schronieniu i próbowałam jakoś nie dostać udaru mózgu w palącym słońcu. Tego dnia po raz pierwszy weszłam do wody i spędziłam tam sporo czasu. Z braku cienia, była to jedyna możliwość ochłodzenia. Morze było pełne glonów i małych, niegroźnych meduz.




Po powrocie Krzyśka, przenieśliśmy namiot w jedyne wolne miejsce w cieniu, czyli obok obozujących ludzi, którzy przyjęli nas bardzo serdecznie. Okazało się, że są tam dwie grupy -  jedna złożona z czterech osób i jedna para. Wieczorem mieliśmy okazję zobaczyć, jak smażą złowione chwilę wcześniej, malutkie krewetki. Stwierdzili, że przydałoby się do nich browar, więc poszliśmy razem do wielkiej galerii, by skorzystać z promocji – 1,5 l piwa za 3 zł. Szczęście nam nie dopisało, bo oferta się skończyła, ale za to przeszliśmy się jednym z ładniejszych deptaków miasta.




Oprócz masy sklepów, klubów i barów, mogliśmy zobaczyć tańczące fontanny i kolorowy, parasolkowy baldachim. Para, z którą spacerowaliśmy, pokazała nam restaurację, w której chłopak czasem dorabiał grając na gitarze. Za raz po wyjściu ze sklepu, naprzeciwko komisariatu policji wypili jedno z piw. Kiedy chcieliśmy ich naśladować, ostrzegli, że jeśli nie zrobimy tego wystarczająco szybko, trunek może zostać wylany przez funkcjonariuszy. Wróciliśmy więc do obozowiska i poszliśmy spać.

CDN.





W kolejnym wpisie rozpoczniemy długi, acz ciekawy powrót do domu




2 komentarze:

  1. Hej ;) możesz powiedzieć dokładnie w jakiej lokalizacji jest camping, w którym spaliście?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, próbowałam znaleźć na mapach google, ale niestety nie jestem w stanie sobie przypomnieć gdzie to było dokładnie :<

    OdpowiedzUsuń