Dalsza podróż nieco się
skomplikowała bo po dostaniu się do Wiednia mieliśmy kryzys i niepotrzebnie
wjechaliśmy do samego centrum miasta. Na domiar złego była niedziela, dlatego jeździło mniej samochodów niż w tygodniu. Nie wiedzieliśmy przy której
wylotówce stanąć, więc krążyliśmy od jednej do drugiej, staliśmy w różnych
miejscach dość długi czas, aż zrobiło się naprawdę późno.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą autostop w Chorwacji. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą autostop w Chorwacji. Pokaż wszystkie posty
środa, 18 października 2017
środa, 11 października 2017
Holandia i Chorwacja: 12. Ostatnia noc na wyspie Brač
Sceneria podwodna okazała
się być dużo ciekawsza niż w poprzedniej miejscowości. Widziałam jeżowce
przyklejone do skałek, wielką rozgwiazdę, malutkie kraby, ławice rybek, z
którymi pływałam - fantastycznie kolorowy świat. Radości nie było końca. Po
intensywnym opalaniu, przeszłam się jeszcze z Kacprem, zobaczyć, czy dalej też
jest tak miło jak na naszej plaży. Szliśmy górą klifu wspinając się
i podziwiając widoki. Morze kończyło się jak wszędzie dość szybko i niedaleko
widzieliśmy inne wyspy.
czwartek, 5 października 2017
Holandia i Chorwacja: 11. Nocleg w jaskini na niesamowitej plaży
Kolejna
niespodzianka czekała na nas, kiedy poszliśmy szukać noclegu. Widzieliśmy
tabliczki pokazujące, gdzie zaczyna się plaża nudystów, zakazy rozpalania
ognisk, rozbijania namiotów, ale też zakaz spania na plaży pod gołym niebem, z
czym spotkałam się pierwszy raz. Potem idąc plażą, widzieliśmy ludzi śpiących
właśnie w taki sposób.. a może nie śpiących?
środa, 27 września 2017
Holandia i Chorwacja: 10. Najlepsza podróż w życiu
Po uzupełnieniu zapasów wody,
czekała nas kolejna niespodzianka. Znaleźliśmy poletko z pomidorkami
koktajlowymi i dużymi, zwykłymi pomidorami. Były niesamowicie słodkie – chyba
po raz pierwszy jadłam tak słodkie pomidory. Kacper znalazł je dzień wcześniej
i wmawiał nam, że widział mandarynki - z daleka faktycznie wydawały się bardziej
pomarańczowe, niż były w rzeczywistości. Po tak owocnych łowach, wróciliśmy na
plażę i zaczęliśmy się zbierać w dalszą drogę.
środa, 20 września 2017
Holandia i Chorwacja: 9. Ognisko na plaży i nagły zwrot akcji
Kiedy już znudziło nam się leżenie na rajskiej plaży i.. trochę zgłodnieliśmy, po południu zaczęliśmy się zbierać na miasto, żeby zobaczyć wreszcie, co tam jest ciekawego. Z rzeczy nas interesujących, okazały się być dwa sklepy,
prysznic, mini centrum nurkowe dla Kacpra i pizzeria. Dominika znalazła kilka
restauracji, kiedy chodziła wąskimi uliczkami szukając Internetu i ładowania dla laptopa.
środa, 13 września 2017
Holandia i Chorwacja: 8. Odkrywanie podwodnego świata
Widok
plaży za dnia nie rozczarował nas. Było cudnie, istny raj na ziemi.. mam ten
obraz ciągle w pamięci. Przed nami była plaża rozciągająca się na prawo, z dość
dużymi kamieniami, gdzieniegdzie z głazami wchodzącymi bardziej w morze, za nią
krzaczki. Po lewej, tuż przy morzu stała latarenka morska – piszę latarenka, bo
nie miała więcej niż 7 m – z nią łączył się murek prowadzący w stronę
drogi do miasta.
środa, 23 sierpnia 2017
Holandia i Chorwacja: 5. Droga do Chorwacji
Do Chorwacji pojechałam z
Dominiką i Kacprem z tęsknoty za słońcem, dobrą pogodą i ciepłym morzem. Dostaliśmy,
czego chcieliśmy. Było cudownie i pięknie. Nie wiem, czy te słowa nie są
przypadkiem synonimami, ale tak właśnie tam było. I jeszcze gorąco. Przyjazd zajął nam 3,5 dnia, a nie jak się
spodziewaliśmy – 2, ale i tak było spoko. Przynajmniej ja się tego
spodziewałam. W trójkę zawsze jest ciut ciężej, a poza tym, Kacper mówiąc
szczerze, się opierdzielał.
środa, 2 marca 2016
Bałkany: 11. Dubrownik - zatłoczona Perła Adriatyku
Do Dubrownika podwiozła
nas pewna przewodniczka wyglądająca trochę jak facet. Aby dojść do starego
miasta, musieliśmy jeszcze pokonać spory kawałek drogi w dół. Schodziliśmy więc
po schodach starając się nie myśleć o tym, że aby wrócić z powrotem na tę
ulicę, by ruszyć w dalszą drogę, będziemy musieli nieźle się napocić..
środa, 24 lutego 2016
Bałkany: 10. Chorwacja, Kupari - nocleg na dachu
Przed południem stanęliśmy na wylotówce z Baru. Łapaliśmy stopa z Dubrownikiem na kartonie, ponieważ Kupari wydawało nam się mniej znane, a miejscowości te dzieliło zaledwie 8 km. Nie musieliśmy długo czekać, by zatrzymał się kierowca, z którym pojechaliśmy aż do naszego celu. Trasa powinna zająć lekko ponad 3 godziny, jednak przerwa na obiad, przeprawa promem w Zatoce Kotorskiej i korek na granicy czarnogórsko – chorwackiej sprawiły, że dopiero późnym popołudniem byliśmy na miejscu..
Subskrybuj:
Posty (Atom)