Przechodząc głównym deptakiem pełnym sklepów, banków,
restauracji i barów, doszliśmy do miejsca ogrodzonego biało-czerwonymi taśmami.
Oprócz tego, że stali tam dziennikarze, w zasadzie niewiele się działo.
Właściwie dla nas działo się tylko tyle, że musieliśmy obejść jedną przecznicę,
żeby ominąć to miejsce, ponieważ przejście było całkowicie zagrodzone.
Poszliśmy dalej w poszukiwaniu informacji turystycznej, która według Google
miała być całkiem niedaleko, myśląc, że ten cały cyrk, to pewnie po to, aby dziennikarzom nikt nie przeszkadzał w kręceniu materiału..